|
Cena Sławy
Strona 7
Autor: Xarana
1 : 2 : 3 : 4 : 5 : 6 : 7 : 8 : 9 : 10
- E tam, a co mnie to - zripostował pryszczaty, wychylając piwo do dna jednym haustem. - mam co chciałem i mi to wisi. Zaspałeś panie rycerzyku i taka gratka cię ominęła. Dlatego jesteś nie w sosie. Ja wykupiłem dwa balle, dla mnie i dla panny tej, która mnie zechce.
- Ta, ta, dziewki ostatniej z wielu jakie miałeś - zarechotał Bodi.
- Za to Ty jesteś za chudy by mieć jakąś - odcięła się Bumi, zła, że nie patrzył na nią tak jak ona na niego. Od dawna wodziła za nim wzrokiem.
- Zamknij jadaczkę plociuchu - nie wytrzymał Bodi - zawsze wtykasz ten paskudny, krzywy ryjek,tam gdzie nie potrzeba. Zaraz ci przetrącę drugiego kulasa, to siądziesz na rzyci i nie ruszysz się dalej niż ten rożen. Żal ci parszywe dupsko ściska bo ciebie to żaden nie chce oprócz tej moczymordy. Ha, ha! Jesteś pełna nienawiści niczym wilkołaka futro pcheł.
- Ty mi możesz wiesz co ? - odpyskowała Bumi.
- Wolę żadną niż taką, ten tego.- i zwrócił się do kłusownika - A ty to jesteś pusty od środka a jadowity od zewnątrz, mylisz się, myśląc, że sobie kupisz łaski dziewki. Trzeba by cię wypchać jak ścierwo czym śmierdzącym i podrzucić gadu Bazyliszkowi to szczeźnie migiem.
- Co? - zgrzytnął zębami Tangra.
- Smocze jajco. Zjeżdżaj stąd kozodoju, niech oczy moje na ciebie nie patrzą. - wycedził Bodi.
Rosły Wirek, splunął na podłogę i rozdziawił gębę. Ting łypał oczkami na wszystkie strony by czasami czegoś nie przegapić. Reszta stała jak osłupiała.
- Dobra, dobra już spokój - oznajmił Artumos,ledwo powstrzymując się od wybuchu śmiechem, po czym zwrócił się do Kazuma.
- Idę odszukać Lampiego Gallantarę, póki nie jest za późno. A ty Kazumoto idź do Ratusza zameldować się a potem masz czas trenować swoje podstawowe umiejętności. Dużo pracy i wytrwałości to podstawa sukcesu.
- Córko - oberżysta zwrócił się do Bumi - nie martw się, już tatko zadbał o ciebie i twoją przyszłość. Kiedy smacznie spałaś odkupiłem Kamień, no tego balla, od łowczego co to rano upolowanego jelonka mi przyniósł. Po co takiemu jakaś sława? Siedzi to w lesie Juno całe dnie. Co innego ty, dziedziczka całą gębą, córka jedynaczka znanego oberżysty od Juno po Strayana. Kazałem wyryć twoje imię. Będziesz sławna to może w końcu jaki zamożny młodzian za tobą poleci.
- Ta pewnie, a jakże, ten co to na pustyni Dratan z gnomami w opuszczonym obozie nomadów zamieszkał. A capi od niego gnomim gnojem, że karawany szerokim łukiem omijaja to miejsce. Ha, ha! - Zaśmiał się na odchodne Kesio, najbogatszy mag w całej okolicy.
Późnym wieczorem jak zwykle wszyscy zeszli się do tawerny. Młody miał uśmiechniętą minę już od progu. Był dumny z tego, że został prawowitym obywatelem Randal. Dziś też zdobył sporo doświadczenia, trenując sztukę walki zaklinacza podczas polowania na rogate bestie i smoczydła, które odwiedzają tereny Juno w okolicy Światyni Belfist.
Artumos wrócił z niczym. W tawernie jak zwykle było pełno ludzi. Żywo rozprawiali o Kamieniach. Wielu marzyło o sławie nie pojmując ostrzeżenia starca. Wódz i Kazumo zjedli kolację, pogadali o planach na jutro i udali się na spoczynek. Zasnęli szybko i bez słowa. Rano wstali o świcie. Zeszli coś zjeść przed drogą. Oberżysta już krzątał się na zapleczu.
- Dziś będziemy szukać czarodzieja Gallantara - oświadczył wódz rozglądając się.
- Już mości panowie jajecznica na bekonie zaraz gotowa. Cieplutki chlebuś właśnie wyciągam z pieca. - zawołał gospodarz i wychylił głowę z zaplecza - Ten leń, moja córka jeszcze śpi, skaranie boskie z nią.
- Dobrze, dobrze poczekamy, jeszcze słońce na dobre nie wstało - odpowiedział Kazum - może w czymś pomóc?
- A wciągnij młody człowieku, kanę z kozim mlekiem na zaplecze jeśli łaska. Stoi przed wejściem do oberży. Pasterze mi dostarczają mleka a ja w zamian piekę dla nich chlebek pszeniczny. Powiadają, że mój chleb jest najlepszy w całej okolicy.
Czytaj dalej ->>
|
|