|
Cena Sławy
Strona 3
Autor: Xarana
1 : 2 : 3 : 4 : 5 : 6 : 7 : 8 : 9 : 10
W rogu sali, blisko kontuaru, siedział kłusownik Tangra, nieudacznie brzdąkając na lutni, śpiewał ochrypłym głoserm piosenkę:
"Wśród łąk zieleni, wśród szumu drzew,
świątynia w górze ukryta jest,
A przy niej ognisko, wojownik strudzony
Schronienie znalazł na wzgórzu zielonym"...
Zerkając na karczmarzównę Bumi, wychylił do dna kufel piwa, po czym ciagnął dalej, nie zdając
sobie sprawy, że i tak nikt go nie słucha.
..."Czy znasz to miejsce gdzie bestii rogatych gromada?
Gdzie wśród wzgórz wilkołaków idzie parada?
Czy wiesz gdzie jest obóz? ten wśród łąk zielonych...
Tam właśnie czeka kochanek strudzony."
- Witaj Artumosie - zawołali Ragenat, Kesio, Kuba, Shine. A piękna Karlina i Sega siedzące z nimi posłały czarujące uśmiechy.
- Witam, witam - odpowiedział wesoło Artumos i zwrócił się do Kazumoto.
- To elita tego miasta, na nich zawsze możesz liczyć.
- Witajcie, mistrzu Artumosie, witajcie. - Oberżysta podskoczył do nich, czując gotówkę w sakwie gości.
- A kogóż tu prowadzicie panie przywódco? - i nie czekając na odpowiedź przetarł z przesadną dokładnością, drewniany blat stołu. - Siadajcie zacni panowie. Piwo?
- Tak, cały antałek, byś dwa razy nie biegał. Potem pieczeń jagnięcą.
Rozsiedli się wygodnie. Starzec oparł laskę o ścianę i zdjął kaptur z głowy. Jego białe, długie do ramion włosy, takiegoż koloru krzaczaste brwi opadające na blado szare oczy, głęboko osadzone w oczodołach i ostre rysy twarzy wskazywały na poważny wiek. Pergaminowa skóra, była jednak dość gładka, co mogło mylić każdego chcącego określić bliżej wiek staruszka.
Mistrz spojrzał na starca i pomyślał pewnie używa balsamów, skoro jest magiem, zna receptury.
- No panowie, bądźcie moimi gośćmi - zaśmiał się Artumos - Ano żywo karczmarzu dawaj tu piwo bo mamy suche gardła.
- Służę panowie, służę - Karczmarz żwawo stawiał kufle i polewał piwo po wrąbek a wielka piana przelewała się przez brzegi.
Zrobiło się ciepło. Artumos odpiął pas, zdjął płaszcz i powiesił na porożu przymocowanym w kącie ściany.
- To za spotkanie, pomyślności...
- Wzajemnie - uśmiechnął się młody i duszkiem opróżnił pół pokaźnego kufla.
- Ho, ho zdolni dziś młodzi - zaśmiał się rycerz, mrugając do starca. Obaj spojrzeli na pianę pod nosem, która zatrzymała się na ledwie co kiełkującym zaroście Kazumoto. On kapnął się w czym rzecz, poczerwieniał, po czym szybko oblizał pianę i wszyscy wybuchli szczerym śmiechem.
W międzyczasie oberżysta postawił na stole gliniany półmisek z wielkim udźcem, rozłożył talerze i sztućce. Podał misę z grubymi kromami pachnącego chleba, własnego wypieku.
- Smacznego zacni panowie, czym chata bogata.
- No wreszcie - dowódca wbił widelec po nasadę, odkroił kawał mięsa i położył starcowi na talerzu.
- Proszę panie czarodzieju, jedzcie, bo głodniście.
- O tak, aż mi kiszki marsza grają. Mmm... dawno nie jadłem tak przedniej jagnięciny - mówił z pełnymi ustami, nie bacząc na obyczaj. - Mięciutka niczym młoda kuropatwa. A moje zęby już nie takie jak za młodu, wrażliwe.
Czytaj dalej ->>
|
|