|
Cena Sławy
Strona 4
Autor: Xarana
1 : 2 : 3 : 4 : 5 : 6 : 7 : 8 : 9 : 10
- Napijmy się i bierzmy za jagniątko - oznajmił młody, uśmiechnął się, odsłaniając równiutkie rzędy zdrowych, białych zębów.
Nastała chwila przerwy w rozmowie. Wszyscy pałaszowali z apetytem, popijając piwem. Na sali było głośno i gwarno. Dobiegał ledwie słyszalny śpiew pijanego już Tangry:
..."Szczyty strome jak okiem sięgnąć
Lekki zefirek przynosi głos ze wschodu
Wyciągam drżącą dłoń przed siebie i składam ukłon
Przed potęgą władców niezdobytego grodu"...
Ktoś dołączył i wymachując kuflem śpiewał razem z kłusownikiem:
"Słyszę odgłosy kilofów i młotów
Kto dąży do chwały, ten nie zna słabości!
W cieniu baldachimu skrywam sie przed słońcem
Gorzkie łzy przełykam i marzę o Wolności..."
Tuż obok przy stole siedzieli mocno podchmieleni uczestnicy niedawnej draki. Głośno o czymś dyskutowali, od czasu do czasu wołając oberżystę. Ich stół był ochlapany trunkiem, leżały okruchy chleba. Niechlujnie to wyglądało, ale gruby oberżysta o czerwonej twarzy, nie nadążał. Ogrom gości, dawał się we znaki. Przechodząc obok stolika Artumosa, jednak nie omieszkał zapytać.
- Jak smakowało?
- Znakomite, takiej pieczeni jeszcze nie jadłem - odpowiedział w imieniu wszystkich młody zaklinacz. Oberżysta uśmiechnął się, wydymając swe pulchne poliki.
- Jeszcze piwa?
- A jakże, daj, daj cały antałek - odpowiedział wódz.
- Już się robi - obrócił się na pięcie i w mgnieniu oka był spowrotem. Postawił pełniutki antałek i zabrał pusty, oddalając się do innych gości.
- Panie czarodzieju skąd to przybywasz? Widzę że szaty twoje mocno pokryte przydrożnym kurzem a i zelówki zdarte, co świadczy, że z daleka. Co tam w świecie? Jakie nowiny nam przynosisz? - zagadnął, mistrz do milczącego starca.
- Widzę żeś zacny człowiek - spojrzał na Artumosa - ugościłeś zmęczonego wieczną wędrówką, zniszczonego życiem, starego człowieka. A i młodego sierotę zaprosiłeś do wspólnego stołu. Dziś rzadko spotykam na tym świecie takich ludzi jak ty.
- Ech... przesadzacie czarodzieju - odpowiedział skromnie dowódca Królewskiej Gwardii.
- Za gościnę opowiem historię swojego życia, jako przestrogę przed niebezpieczeństwem. Posłuchaj jej i ty młodzieńcze a bierz z niej nauki.
Na sali ucichło, wzrok ciekawskich skierował się na starca.
- Nazywam się Lampi Gallantara, pochodzę z królestwa znanego niegdyś pod nazwą Teos, które graniczyło z ziemiami Irys. Nie sądzę, aby ktoś z was słyszał o nim, upadło ono bardzo dawno temu, nie mniej jednak właśnie tam się wychowałem. Teos stanowił trzon sił dobra w odwiecznej walce ze złem, pamiętam bardzo dobrze twarze zacnych lordów zwanych paladynami, którzy niejednokrotnie walczyli ze złem. W naszej krainie byli oni strażnikami, elitą, która wzbudzała szacunek dzięki swoim czynom. Dziś nie potrafię policzyć wszystkich pieśni bardów, które rozsławiały każdego paladyna z osobna. Wiem jedno, dzięki nim ludzie tacy jak ja mogli cieszyć się beztroskim życiem. Paladyni mieli jedną wadę, która była wówczas nie zauważana, ale dziś mogę powiedzieć tylko tyle, żebyście strzegli się nadmiernej sławy, a już na pewno nie dążyli do niej za wszelką cenę, wierzcie staremu Lampiemu, który przeżył nie jedno.
Czytaj dalej ->>
|
|