|
Bitwa o Juno
Strona 3
Autor: Arrieshero
1 : 2 : 3 : 4
Armie ciemności przełamały linie oporu, ruszyły w stronę miasta. Gen. Koba został schwytany, g-Dedo zdążył wycofać się do miasta. Z kilkunastoma żołnierzami. W grupie wycofanych oddziałów, byłem ja królewski paladyn. Choć cały poobijany z raną w boku, miałem szczęście że żyję.
Mimo tej porażki, gen. Antidotum zabezpieczył św. Belfis. A także zamknął wrota otchłani. Ułożył plan ataku na tyły wroga, gdy ten będzie pod miastem. Pobici zostali wpuszczeni do miasta, dopatrzały ich uzdrowicielki. Bandażem owinąłem sobie ranny bok, nie zamierzałem wypoczywać. Dołączyłem do oddziałów nowo przybyłych żołnierzy. W czasie mej nieobecności, miasto broniło się dzielnie. Niewielkie grupy wrogów nie były w stanie przełamać obrony. W skutek tej porażki, morale coraz bardziej malało. Obrońców ciągle motywowała księżniczka Avaya - swoimi bojowymi okrzykami. Nagle rozległ się donośny sygnał z trąbki, powracała gen. Hebe.
Za horyzonty pojawiła się spora armia, złożona z najmożniejszych żołnierzy (paladynów, rangersów, topórników). Ta zebrana armia była ostatnią szansą Juno. Szybkie pogrupowanie oddziałów, ruszyliśmy na północ. Na przodzie g-Dedo, g-Hebe, a także księżna Avaya która dołączyła do ataku. Dwie armie dobra i ciemności, starły się ze sobą. Bój był zacięty. Toczył się o wysoką stawkę, życie lub wieczny chaos. Wśród porykiwań ogromnych bestii oraz potwornych kreatur. Także krzyków żołnierzy, nie było słychać nadciągającego na tyły wroga, oddziału gen. Antidotum.
Atak sił obrońców wolności był precyzyjny. Żadne ruchy nie były nie przemyślane. Bestie i kreatury atakowały hordami. Zajęte walką, nie zważały na mordercze strzały, za pleców naszych wojsk. Żadna strzała, żaden bełt nie chybiał celu. Mimo otrzymywanych ran, żaden z naszych nie zginął. Ciężko ranni byli wracani na tyły, leczyły ich uzdrowicielki.
Wielkie miecze poszły w ruch, cięły : sfinksy, piekielne ogary, diabelskich mścicieli, wilkołaki oraz mrocznych banitów. Topory uderzyły w gigantów, gobliny, trolle, golemy. Paladyni z magami bitewnymi stanęli do walki z smokami i bazyliszkami. Assasyni dziesiątkowali hordy nieumarłych: zombie, szkielety, mumie, kościeje. Heroiczna postawa żołnierzy, zmusiła wroga do rzucenia w wir walki, najlepsze jednostki demonów.
Lecz cóż to ? Demony zaczęły bić się między sobą. Oddział zaklinaczy pod dowództwem gen. Keiny, przemieniony w demony, to sprawił. Wróg nie przewidział takiej sytuacji. Zaczęło się powolne wycofywanie wrogiej armii. Walczący za wolność nie czuli się zmęczeni. Chcieliśmy zwyciężyć, czuliśmy to w sercach.
Na tyły wroga uderzył g-Antidotum, z sowimi templariuszami i smoczą jazdą. Bitwa była wygrana. Armia chaosu została rozgromiona. Avaya zabiła Krwawego Tyrana. Generał Koba został uwolniony. Spokój i szczęście wracało z powrotem do Juno. Ocaliliśmy też resztę kraju, przed zalewem chaosu.
Avaya wręczyła medale generałom oraz mistrzom gildii. Wszyscy walczący otrzymali cenne łupy pokonanych. Po miesiącu, nasze ziemie nie wyglądały już jak plac boju. Lecz rany w sercach, goiły się jeszcze długo. Każdy zaczynał żyć jakby od nowa. Armia chaosu przestała istnieć.
- Na jak długo ? - często zadaję sobie to pytanie.
Nasze królestwo było dumne, z tego zwycięstwa. Bitwa ta będzie trwać w świadomości potomnych wiecznie. Mam taką nadzieję - a może nie ? Czas pokaże.
[ ZAPISKI PÓŹNIEJSZE - Podobna czcionka, choć pismo mniej wyraźne]
Leże samotnie w łożu, czuje się tak mimo iż w pobliżu są bliscy. W tą drogę będę musiał jednak wyruszyć sam. Jestem bliski śmierci, czuje tchnienie śmierci. Na pewno zło, nie zostało ostatecznie pokonane w bitwie o Juno. Umieram szczęśliwie z świadomością, że społeczność potrafi zjednoczyć się do słusznej walki. Największa siła to wspólne działanie. Czuje już zbliżającą się śmierć, trzymam swą księgę przy piersi.
- Wasz przodek umarł 50 lat później, licząc od czasu bitwy. Co spisali kronikarze.
- Gdzie jest jego grób ? - spytała Kasia.
Czytaj dalej ->>
|
|